Używamy plików "cookies" do analizy ruchu użytkowników oraz remarketingu. Szczegółowe informacje znajdują się w Polityce Prywatności.
Może Cię zainteresuje...
Best Practices for eCommerce
Ponad 200 rekomendacji poprawy UX/UI dla e-sklepów
Szanse i zagrożenia PSD2 w Polsce
Systematyzacja wiedzy o PSD2 pogłębiona o komentarze eksperckie
UX 4 Managers
Praktyczny poradnik, z tego, co ważne w UX
Jak przeprojektować e-commerce
Opis procesu redesign platform sprzedażowych
# 108 UX Czwartek
Zawsze co drugi czwartek inspirująca dawka treści o UX i produktach
Jak sprzedawać więcej dzięki UX
Praktyczne wskazówki oparte na danych i przykładach
Rozwijaj swoje umiejętności projektowe i bądź na bieżąco z trendami w projektowaniu doświadczeń.
Czasem to, czego nie widać na pierwszy rzut oka, ma największy wpływ na doświadczenie użytkownika.
W Ideacto szanujemy czas i pieniądze naszych klientów stąd częstym zwyczajem w przypadku otrzymania zapytania ofertowego jest proste pytanie: „Jaki jest budżet projektu?”. Pozwala to oszczędzić czas obu stron, bo już na wstępie wszyscy wiemy czy będzie przestrzeń do dalszej rozmowy. Dlaczego więc odpowiedź na to pytanie jest dla klienta tak trudna i problematyczna?
Sklepy internetowe co prawda nie mają ograniczonej powierzchni (chyba, że akurat zapchają im się serwery), ale akurat taki model arabski świetnie się w nich sprawdza. Człowiek z natury żyje w stadzie. Nasi obficiej owłosieni i nieco bardziej przygarbieni przodkowie (no może zostańmy przy – owłosieni) żyli razem, żeby przetrwać. Teraz żyjemy razem, żeby żyć po swojemu – bo w mediach społecznościowych każdy jest sobie ze wszystkimi, a jednak kreuje samego siebie. Do czasu aż przychodzi mu podjąć jakąś decyzję – na przykład o zakupie. Wtedy zaczyna niuchać jak mrówkojad w mrowisku, poszukując porad, opinii i wskazówek. I to jest właśnie kwintesencja social commerce – zakupy, w których korzystamy z więzi społecznych.
Jest sobie pop-up store. Nic nie było, a jest więcej niż coś. Czyli właściwie co? Jak sama nazwa wskazuje – sklep, który nagle się pojawia i po pewnym okresie równie nagle znika. A co się dzieje w międzyczasie? Przyciąga ogromną uwagę wszystkich, którzy go zobaczą i o nim usłyszą – nie tylko dlatego, że jest swoistą edycją limitowaną, ale też dzieje się wokół niego sporo – nie co dzień ogląda się pudło na buty Adidasa wielkości domu.
Marka osobista to nasz wizerunek – możemy nad nim pracować, zmieniać go, ale w gruncie rzeczy musi być on autentyczny i zgodny z nami. Inaczej szybko zostanie to wyłapane. Wizerunek tworzony jest nie tylko przez nasz styl, ale też to, co mamy do przekazania i sposób w jaki to robimy. Jeśli to wszystko elegancko współgra z charakterem naszej firmy, to nasza osobista marka może być dodatkowym nośnikiem jej wartości. Silna marka to taka, która inspiruje i motywuje. Taka, z którą pewna grupa – grupa docelowa – chce się utożsamiać. Nigdy nie trafimy do wszystkich, bo kto chciałby słuchać nijakiego przekazu – ale jeśli nasz przekaz pozytywnie się wyróżnia, to jego wartością nie będzie szerokie grono tych, którzy gdzieś go zasłyszeli, ale wierni odbiorcy.
Budzimy się. Wokół nas mnóstwo porozrzucanych i w pół otwartych paczek. Po pewnym czasie zaczynamy do nich zaglądać – może być w nich coś przydatnego w naszej sytuacji. Dzięki znalezionemu laptopowi z mobilnym routerem okazuje się, że w jednym jedynym miejscu na wyspie łapiemy zasięg internetu, czyli jest nieźle. Nadajemy więc sygnał SOS przez sieć, po czym – w oczekiwaniu na pomoc, która przybędzie za kilka godzin – siadamy pod palmą z zasięgiem i okazuje się, że w niedostarczonych przesyłkach jest sporo gadżetów. Poddajemy się więc swoim zawodowym ciągotkom – już nie na bezludnej, a na rajskiej wyspie – i z zaciekawieniem wypróbowujemy najnowsze trendy w e-Commerce. A raczej w me-Commerce, choć w naszej sytuacji wszystko jest “me” – w końcu na takim odludziu możemy myśleć tylko o sobie.
Są takie skarby, które raczej się chowa niż pokazuje. Ot, choćby po to, aby nasz skarb nie zmienił właściciela. Na przykład niektórzy kolekcjonerzy sztuki, tej przez wielkie “SZ”, chowają swoje najbardziej ukochane i wypieszczone nabytki w miejscach dostępnych tylko dla nich. A co dla marek jest obecnie najcenniejszym skarbem? Informacja. Ta o kliencie. Każdym z osobna. Nasz skarb nazywa się zatem big data - teraz już legendarna fraza, o której każdy słyszał, ale u każdego wygląda inaczej, albo nie wygląda wcale. Big data to taki cylinder iluzjonisty - niby każdy wie, że coś tam jest, ale tylko nieliczni potrafią z niego wyciągnąć naprawdę dorodnego, białego królika. Tylko, że data nie zawsze jest na tyle big, żeby sprostać naszym oczekiwaniom, albo częściej jest wręcz too big, przez co zanurzając w cylindrze rękę aż po łokieć i szukając naszego gryzonia, jak telefonu w damskiej torebce, możemy natrafić na multum innych rzeczy, których nie sposób ułożona. Dlatego dobrze uporządkowana i wykorzystywana baza danych o klientach to skarb. A jak o ten skarb dbać, żeby się nie ulotnił?
Pewnie kojarzycie te wszystkie filmy o drużynach sportowych złożonych z nudnych nieudaczników, którzy przez większość czasu kopią się w czoło i dostają od jakichś cwaniaków, a potem cudem dochodzą do finału rozgrywek, w którym - po wzruszającej przemowie trenera wygrywają? Albo te filmy, w których życie tarmosi głównego bohatera, aż w końcu okazuje się, że gość ma talent do bycia kimś, ogarnia się i już nie jest nikim, tylko wilkiem z Wall Street.
Wydawać by się mogło, że myślenie o zachowaniu widoku paryskiej ulicy na obrazie przed wynalezieniem aparatu fotograficznego było czystą abstrakcją. A tymczasem, kiedy w 1839 roku Louise Daguerre pstryknął pierwszą fotografię (której czas naświetlania wynosił kilka długich minut) wynalazek - mimo, że po nim nic nie było już takie samo - został płynnie przyjęty przez społeczeństwo i rząd francuski, który ogłosił zresztą, że należy on do całego świata. I hulaj dusza! I portrety rodzinne, i selfie w łazience. Nieważne. Ważne jest to, że ludzie byli przygotowani na tego typu rozwiązania - chociaż spektakularnie innowacyjne, to jednak wpisane w jakiś kontekst - bo o tym, że można zapisać obraz na papierze już słyszano.
Najpierw była sobie płaska Ziemia. Płaska jak włoska pizza. Z jej brzegów oceany spływała hektolitrami, olewając jakąkolwiek cyrkulację wody. Potem Ziemia nadmuchała się jak balon i wylądowała w centrum wszystkiego, jak pępek w środku wielkiego brzucha, a wokół niej krążyło wszystko, co świeciło. Ale potem okazało się, że to jednak to, co świeci najjaśniej jest w środku, a Ziemia nie tylko nie jest w centrum, ale jest też jedną z wielu innych w sumie podobnych rzeczy. O czym to ja mówię? O marce oczywiście. Była sobie najpierw płaska i nijaka - jakby bardziej lokalna, olewająca jakieś większe działania marketingowe. Potem została wypchana marketingiem, który napompował balon - w środku nie musiało być wiele, ale ważne, że na zewnątrz było sporo. I tak się nadymała nasza marka niczym Smurf Ważniak i stanęła sobie pomiędzy wszystkimi, ważąc zbyt dużo, żeby ruszyć “tyłek” do ludzi, tylko pyszniąc się sobą. Aż tu potem okazało się, że w rzeczywistości perspektywa jest inna - to nie marka stoi w centrum, tylko właśnie ludzie.
Od 3 lat wysyłamy do ponad 6000 czytelników przegląd najciekawszych artykułów ze świata UX
Google Analytics to jedno z najlepszych narzędzi do badania ruchu, rynku oraz skuteczności kampanii marketingowych. Może jednak służyć również do śledzenia wskaźników, które podpowiedzą co zrobić, aby ulepszyć UX produktu cyfrowego. Jak dane Google Analytics wpływają na możliwości rozwojowe stron internetowych lub aplikacji?
Dziś Dzień Ratownictwa Medycznego - święto osób, które często na skraju swojej wytrzymałości niestrudzenie ratują inne życia. Do kawy proponujemy artykuły o porządkach, (nie)dosłowności interfejsów i kłamliwych ankietach. Ponad to wspólnie zastanowimy się czy projektować powinno się dla przyjemności użytkowników i poszukamy narzędzi, które nie będą nas ograniczać.
Dzisiaj Ogólnopolski Dzień Głośnego Czytania, więc znajdźcie publiczność, usiądźcie wygodnie i do dzieła. A do przeczytania macie teksty o możliwościach zmiany w podejściu do projektowaniu UX/UI, fenomenie TikToka oraz angażowaniu użytkowników odpowiednio dobranym projektem dźwięku i wyskakujących okienek. Na koniec zostawcie sobie instrukcję do ćwiczeń z kreatywności.
Umiejętność zrozumienia potrzeb klientów to podstawa w projektowaniu UX. Skutecznym sposobem na poznanie doświadczeń użytkowników są badania UX ilościowe i jakościowe. Te drugie pozwalają na dotarcie do umysłów odbiorcy i uzyskanie informacji, jak ulepszyć produkt.
Sortowanie kart to prosta i stosunkowo tania metoda, która ma pomóc w zrozumieniu sposobu strukturyzacji i organizacji treści przez użytkownika w jak najbardziej logiczny dla niego sposób. Card sorting można przeprowadzać na wiele sposobów, m.in. na papierze, na karteczkach Post-It czy też dzięki narzędziom internetowym, działającym w trybie zdalnym.
Międzynarodowy Dzień Kropki przypada w Dniu Olewania Systemu, więc wybaczamy dzisiaj czworonogom (w szczególności naszej Kropce), jeśli w ramach świętowania wybiorą przedłużenie drzemki kosztem spaceru w mokry poranek. Wygospodarowany czas proponujemy wykorzystać na lekturę wykładu o genezie i konsekwencjach tworzenia standardów sieciowych, wpisu o problemach z czytelnością treści oraz zestawienia istotnych elementów projektu centrum wsparcia klienta. Wracamy też do przemyśleń dotyczących tworzenia portfolio, a kończymy esejem na temat projektowania doświadczeń osób zmęczonym wszechobecnym hałasem.